Poniżej komentarz prezesa Ruchu Narodowego, posła Roberta Winnickiego, do wczorajszych wydarzeń politycznych. Życzymy przyjemnej lektury!
Od ponad piętnastu lat, czyli przez połowę swojego dotychczasowego życia, działam pod sztandarem narodowym. Były w tej działalności momenty piękne i podniosłe, były – bolesne i trudne. Przeżywałem wzloty i upadki struktur, w których działałem, podnosiłem je z upadków i odbudowywałem, rozwijałem. Wszystko cokolwiek robiłem, robię i będę robił dzieje się z myślą o celu jakim jest Wielka Polska, którą zbudować może jedynie silny, podmiotowy i wyrazisty Obóz Narodowy.
Trudnych momentów na tej drodze, w których można było wybrać łatwiejszą ścieżkę, nie brakowało przez ostatnie lata. Tak było, gdy w czasie największego kryzysu struktur narodowych za mojego życia, w l.2007-2008, odrzucałem propozycję dołączenia do PiS-u. Tak było, gdy, obejmując władzę w Młodzieży Wszechpolskiej w 2009 r., z garstką zaledwie działaczy i przy znacznym oporze, walczyłem by uwolnić ją spod wpływów, skręcającego w liberalną stronę, Romana Giertycha. Tak było gdy, przy wielu głosach krytyki, odrzucałem w 2011 ofertę Korwina by budować wspólne ugrupowanie. Tak było, gdy proponowano mi bezpośrednie skonsumowanie polityczne potencjału Marszu Niepodległości i utworzenie partii o takiej nazwie. Tak było wreszcie, gdy namawiano by nazwać naszą formację Ruchem Wolności, gdy dla mnie było jasne, że jeśli mam zakładać ruch, a później ugrupowanie, to może być nim tylko suwerenne ugrupowanie narodowe, Ruch Narodowy. Tak było, jest i będzie.
Gdy w 2015 roku zawieraliśmy porozumienie wyborcze z Pawłem Kukizem, było to jasne dla wszystkich stron. My weszliśmy w porozumienie, by Ruch Narodowy mógł wprowadzić swoją reprezentację do Sejmu RP, umacniać podmiotowość, budować struktury i współpracować na partnerskich zasadach ze wszystkimi środowiskami tworzącymi luźną koalicję zgromadzoną w komitecie Kukiz’15. Paweł Kukiz zawarł porozumienie nie ze względu na sentyment czy chwilowy kaprys, ale ze względu na potencjał i skromny, ale wyrazisty kapitał polityczny, jaki Ruch Narodowy wypracował w latach 2014-2015. Ten potencjał i kapitał ważyły na wyborach parlamentarnych 2015 r., zwłaszcza po tzw. prawej stronie. Wypracowaniu tego potencjału zawdzięczamy fakt, że RN wprowadził do Sejmu swoich posłów. W kampanii wyborczej pracowały na te mandaty wszystkie struktury, a zwłaszcza kandydaci RN startujący z dalszych miejsc na listach.
Wczorajsza uchwała Rady Politycznej RN (jej treść, w której jest uzasadnienie, zamieszczam na końcu) była krokiem trudnym, ale koniecznym. Wobec faktów, jakie zaistniały przez ostatnie pół roku (tutaj polecam podany niżej wywiad), a także w ostatnich dniach, wymagało tego zachowanie tożsamości oraz wyrazistości ideowo-politycznej a także elementarnej godności. Zwłaszcza w związku z brakiem refleksji we władzach klubu po opublikowaniu haniebnych taśm. Smuci mnie w tym kontekście postawa reszty posłów, którzy znaleźli się w Sejmie RP dzięki temu, że Ruch Narodowy wynegocjował, wywalczył im “jedynki” na listach, w skrajnie niesprzyjających zresztą, warunkach. Smuci, choć, niestety, nie do końca zaskakuje, bo sytuacja, w której część naszych posłów unika posiedzeń Zarządu Głównego, Rady Politycznej i przyznawania się do szyldu Ruchu Narodowego, trwa od kilku miesięcy.
Wczorajsza uchwała podjęta została przy spełnieniu statutowego kworum przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu. O posiedzeniu Rady Politycznej wiedzieli wszyscy jej członkowie, w tym posłowie, od wielu tygodni. Podczas posiedzenia wypowiedzieć się mogli wszyscy przybyli reprezentanci struktur terenowych. A wśród nieobecnych, z którymi konsultowaliśmy się telefonicznie, poparcie dla tego kroku również jest przytłaczające. Chciałbym w tym miejscu zadeklarować w imieniu Zarządu i Rady Politycznej, że, pomimo wczorajszego oświadczenia czwórki posłów, drzwi Ruchu nie są przed nimi zatrzaśnięte. Uważamy, że kluczowa jest w tym momencie jedność Ruchu Narodowego, dlatego zapraszamy do konstruktywnej rozmowy na najbliższych posiedzeniach Zarządu i Rady Politycznej.
Eskalowanie konfliktów, napięć w środowisku narodowym i rozbijanie jego reprezentacji parlamentarnej jest na rękę wyłącznie ideowym wrogom naszego obozu oraz konkurencji politycznej. Każdy po prawej stronie sceny politycznej, mówiąc kolokwialnie, chce “mieć narodowców” w swoim bezpośrednim otoczeniu, ale nikomu nie zależy na podmiotowym i wyrazistym Ruchu Narodowym. Nie ma się co obrażać na rzeczywistość polityczną, jest jaka jest. Trzeba jednak umieć wyciągać wnioski i niezłomnie walczyć o pryncypia. Bo to nie tylko słuszne, ale, na dłuższą metę, również – politycznie racjonalne. Powtarzam – tylko dzięki tej wytrwałości w budowie wyrazistości, marki i struktur Ruch Narodowy wprowadził posłów do Sejmu.
Na zakończenie chcę podkreślić, że, pomimo dużej liczby złych emocji, jakich nie brakuje w ostatnim czasie w klubie i wśród naszej reprezentacji poselskiej, nie żywię wobec nikogo osobistych urazów i nie chcę wdawać się w personalne połajanki. Zwłaszcza, że przez ostatnie pół roku poznałem wielu porządnych, prawych ludzi. Wszystkich będę dziś polecał w modlitwie. Proszę również wszystkich działaczy oraz sympatyków Ruchu Narodowego o takie wsparcie duchowe dla siebie i dla pozostałych posłów. Za wszelkie wyrazy solidarności oraz poparcia, które od wczoraj do nas płyną – serdecznie dziękuję. Czuję się silny nie tylko siłą słuszności niełatwej drogi, jaką od wielu lat kroczymy w budowie podmiotowego ugrupowania narodowego, ale również – siłą determinacji, jaką wykazują w jej realizacji działacze z całego kraju. Wspomniane dwa filary stanowią o potencjale rozwojowym Ruchu Narodowego, którego mogą nam pozazdrościć wszystkie, dominujące obecnie w Sejmie, siły polityczne.
“Przyszłość należy do tych, co mają ideę, wiarę w nią i zdolność poświęcenia” Roman Dmowski